Mam na imię Gosia, w życiu uwielbiam podróże, odkrywanie wyjątkowych miejsc, bieganie, wciągające seriale, książki dla dzieci, maliny, czekoladki Lindt i placki ziemniaczane ze śmietaną. Nie znoszę wstawania wcześnie rano, koloru niebieskiego obok czerwonego, zdrabniania słów, dostaję gęsiej skórki od zmywania drewnianych desek do krojenia i stolnicy, nie cierpię zaszywać dziur. Jestem mamą 8 – letniej Lilki i Józia, który jest dzidziusiem. Świeże doświadczenie macierzyństwa po raz drugi brutalnie przypomniało mi, że czas nie płynie jak leśny strumyczek lecz galopuje jak gepard na sawannie i chce wyszarpać mi każdą godzinę jak on wnętrzności biednym gazelom. Pomysł na pisanie bloga powstał w mojej głowie już dawno, ale skrajnie introwertyczna natura skutecznie powstrzymywała napady twórczej ekspresji. Aż tu nagle przyszedł ten moment, że odkładam na bok swą wrodzoną skrytość i stawiam czoła temu przeciekaniu przez palce, zlewaniu się dnia z dniem, przesypywaniu się tych ziaren w klepsydrze. Niech się przez to blogowe sito przesieje pył i farfocle by pozostało to co nadaje tym dniom koloru i kształtu. I o tym wlaśnie będzie ten blog – o tym co pozostaje.